Święta Bożego Narodzenia są wyjątkowym momentem w roku. To szczególnie ważny czas dla chrześcijan, ale tak naprawdę jest on okazją dla wszystkich, aby spędzić trochę czasu w gronie najbliższych. Magia świąt dociera do nas już od października (naprawdę — czekoladowe mikołaje z Goplany widziałam wtedy w Aldim).
Media bombardują nas obrazami idealnych świąt, ludzie wpadają w zakupowy szał, kobiety ogarniają drugi etat w kuchni (bo przecież samo się nie ugotuje!). A ja od dwóch miesięcy zadaję sobie pytanie: co jest z tymi świętami nie tak, że nikt nie widzi ich prawdziwego przesłania?

Media przedobrzyły
Drodzy Czytelnicy, z pewnością zdarzyło się Wam musieć coś wyciąć. Na pewno chcieliście wtedy zrobić to tak równo, jak tylko to możliwe. Jeśli akurat nie mieliście linijki i musieliście zrobić to „na oko”, to jestem przekonana, że dążąc do idealnego efektu, z wycinanki zostały tylko wąskie, bezużyteczne skrawki papieru.
Uważam, że media zrobiły to samo ze świętami Bożego Narodzenia. Wizja idealnie spędzonych chwil tak mocno została nam wbita do głów, że kompletnie zapomnieliśmy o tym, że coś takiego nie istnieje. W rezultacie ludzie chcą więcej, niż kiedykolwiek mogliby dostać. Nie doceniamy tego, co mamy, ale frustruje nas to, że nasze stoły wigilijne nie są takie, jak te prezentowane na reklamach coca-coli. Nie widzimy tego, że rodzice przyjechali nas odwiedzić z drugiego końca Polski, ale za to wyraźnie dostrzegamy, że ojciec kiedyś, gdy byliśmy mali, upił się podczas świąt i zepsuł swoim zachowaniem całą atmosferę. Dopóki dążymy do wyimaginowanego ideału, święta będą dla nas stanowiły drogę przez mękę. I wierzcie mi, nikt nie wie o tym lepiej niż ja. Jestem jak Grinch — najchętniej usunęłabym 24 grudnia z kalendarza.
Samobójstwo w święta Bożego Narodzenia
Myśli samobójcze i działania autodestrukcyjne to poważny problem, który objawia się na wiele tygodni, miesięcy, a czasami lat przed tym, gdy delikwent postanowi odebrać sobie życie. Wybór daty (jeśli w ogóle można tutaj użyć słowa „wybór”) zbyt często pada na okres trwania świąt Bożego Narodzenia. Osoby ze skłonnościami do depresji mogą wtedy odczuwać wzmożone poczucie osamotnienia lub nie radzić sobie z tym, że znaleźli się w samym centrum rodzinnej sielanki, czego nie doświadczali w przeszłości. Mówię to z własnego doświadczenia. Boże Narodzenie od zawsze kojarzy mi się z czymś przykrym. Rodzice nie zawsze potrafili znaleźć wspólny język i choć ich kłopoty z dogadaniem się były widoczne przez cały rok, to z choinką w tle wyglądały jeszcze gorzej.
Gdy kilka lat temu spędzałam wigilię u mojego przyjaciela w gronie jego najbliższych, ze śpiewaniem kolęd i składaniem sobie rozbudowanych życzeń, to myślałam, że zniosę tam z nerwów jajko. W głowie dudniło mi, że „ja przecież tam nie pasuję”, „pewnie wszystkim psuję humor”, „powinnam się czuć inaczej”. Czułam się beznadziejnie. Kompletnie nie dałam sobie szansy, żeby docenić to, że przecież mam całkiem niezłe święta — otaczają mnie przyjaciele, a ktoś cieszy się z mojego towarzystwa. Nie! Ja myślałam tylko o tym, że w domu nie było idealnie i jestem jakimś cholernym wyrzutkiem społecznym. Wystarczyłoby, że byłabym w tylko odrobinę słabszej kondycji psychicznej, żeby tamtego wieczora rozważyć opcję wyskoczenia przez okno. I najwyraźniej nie tylko mnie dopadają w tym okresie takie przemyślenia. Było wielu, których pogoń za ideałem i sztucznie nakręcona przez media magia świąt zabrała z tego świata.

Kogo zabrakło w czasie świąt?
Magik (Piort Łuszcz) wyskoczył z dziewiątego piętra przez okno swojego mieszkania w Katowicach. Miało to miejsce 26 grudnia 2000 roku. Niektórzy uważają, że problemy psychiczne artysty i jego depresja powstały tylko po to, aby mógł on uniknąć odbycia zasadniczej służby wojskowej. Tego, jaka była prawda nie dowiemy się nigdy, Można jednak domniemać, że bez względu na to, z czego zaburzenia osobowości się wzięły, to w końcowej fazie były na tyle prawdziwe, aby doprowadzić Magika do samobójstwa. Nie jestem w stanie uwierzyć, że data jego śmierci jest przypadkowa.
24 grudnia 1999 roku zmarł utalentowany polski dziennikarz muzyczny, tłumacz języka angielskiego i prezenter radiowy Tomasz Beksiński. Popełnił samobójstwo. Trudno myśleć, że jego śmierć była zaskoczeniem dla kogokolwiek, ponieważ depresja Beksińskiego i jego zaburzenia osobowości były widoczne praktycznie od zawsze. Tomasz podejmował wielokrotne próby odebrania sobie życia, wiele razy wychodził z nich obronną ręką, aż 24 grudnia ’99 „(…) nie zapukał nikt na czas”.
Karen Christine Friesicke — niemiecka aktorka, która w Polsce stała się znana dzięki zagraniu Ingrit Krüger (epizod) w serialu „Brzydula”. Kobieta popełniła samobójstwo 25 grudnia 2015 roku.
Takich nazwisk są setki, jeśli nie tysiące. Jedne należą do osób znanych, inne do szarych Kowalskich, naszych sąsiadów, przyjaciół, członków rodziny. Świąteczna depresja to nie są jakieś jaja. To dotyczy wielu ludzi na całym świecie (według statystyk ktoś na świecie odbiera sobie życie co 40 sekund, w Polsce średnia dzienna liczba samobójców to 15). Boże Narodzenie mimo pięknej ramy, w której jest prezentowane światu przez cały rok, to w psychiatrii bardzo trudny okres.
Zadbaj o tych, którzy tego potrzebują
Robiąc reaserch do tego artykułu, co chwilę trafiam na mądre teksty o tym, żeby w Boże Narodzenie rozejrzeć się wokół siebie i wyciągnąć przyjacielską dłoń do wszystkich, którzy w tym wyjątkowym czasie mogliby cierpieć z powodu samotności lub głodu. W końcu puste miejsce przy wigilijny stole nie powinni się marnować! Coś w tym jest, ale jako osoba ze skłonnościami do depresji i myśli samobójczych wiem, że to nie rozwiąże problemów, a wręcz może je pogłębić.
W żadnym wypadku nie mam na myśli tego, aby ignorować potrzebujących. Przeciwnie — im należy pomagać, warto ich zapraszać i dbać o to, aby przez chwilę poczuli się lepiej. Uważam jedynie, że problem tkwi głębiej. I wyjaśnię to na podstawie sceny z filmu „Proceder”, która natchnęła mnie do napisania tego tekstu.
UWAGA SPOILER! Jeśli nie widziałeś filmu „Proceder”, to nie psuj sobie zabawy i od razu przejdź do kolejnego śródtytułu.
Chada po wyjściu z więzienia odkrywa, że jego matka wyjechała podczas jego nieobecności do Kanady. Zostaje w święta sam, ale jego przyjaciel postanawia zaprosić go na wigilię do swojej rodziny. Na stole jest kilkanaście potraw, dzieciaki pytają o prezenty, wszyscy podczas kolacji cieszą się sobą nawzajem i wspólnie oddają się przyjemności śpiewania kolęd. Chada wraca wspomnieniami do świąt spędzanych w domu, do obrazu pijanego ojca i przerażonej matki. Chłopak nie wytrzymuje, zaczyna się miotać w swoich emocjach jak w kokonie. Ubiera kurtkę, wychodzi udając, że wszystko jest ok i idzie na spotkanie z dilerem.
Zaproszenie do stołu to za mało, ale nie chodzi tutaj o to, że zapraszający powinien robić coś więcej. Problem leży głębiej i mogą go rozwiązać tylko ci, którzy z jakiegoś powodu decydują się na pogrążenie w wigilijnej depresji.
Chada dostał wszystko. Nie był samotny ani głodny. Ktoś się o niego zatroszczył, dzieciaki cieszyły się jego obecnością. Gdyby skupił się na tym co otrzymał od losu zamiast zastanawiania się nad tym, czego nie miał w dzieciństwie, to może tego dnia nie musiałby pudrować nosa w jednym z brudnych, miejskich kibli. Muszę to powtórzyć: jako ludzie chcemy więcej, niż kiedykolwiek moglibyśmy dostać.

Człowieku z depresją — nie musisz się ogarniać
Ludzie cierpiący z powodu depresji to osoby o ponadprogramowej wrażliwości. Łatwo ulegamy złym wpływom, dlatego tak szybko można nam wmówić (jak piszę w liczbie mnogiej, to czuję się jakbym przemawiała w klubie AA), że jesteśmy ogniwem psującym obraz idealnych świąt (i nie tylko świąt!). Ludzie z depresją są także inteligentni. Cholernie inteligentni, co wielokrotnie jest powodem wzmożonego cierpienia, ale także pozwala przemówić do rozsądku.
Idealne święta, magia świąt i Mikołaj z reklam coca-coli nie istnieją. Kevin bawiący nas od lat z ekranów telewizorów nie jest prawdziwy. Barszcz się czasami rozlewa, ludzie się na siebie denerwują, a to, że ktoś przy wigilijnym stole nie lubi uszek nie świadczy o tym, że zmarnował wszystkim święta.
Człowieku z depresją — nie musisz się ogarniać, nie musisz nawet zmieniać punktu widzenia. Generalnie nic nie musisz i nic nie powinieneś, ale do cholery przestań skupiać się na pierdołach, które Ci szkodzą. Nie musisz nawet doceniać tego co masz, po prostu się na tym skup. Zostaw złe wspomnienia i wizję doskonale zorganizowanej wigilii gdzieś indziej. I przestań się obwiniać za to, że Twoje życie nie wygląda jak z obrazka.
Jeśli przez całe życie byłeś samotny, a tego roku ktoś zaprosił Cię 24 grudnia do siebie, to po prostu go odwiedź. Bądź tam razem ze swoimi myślami, wtedy nikomu nie stanie się krzywda. Jeśli spędzasz święta sam, to też super! W końcu będziesz miał okazję pogadać z kimś inteligentnym. I zapamiętaj — nie chciej od życia więcej, niż kiedykolwiek mógłbyś dostać.