Szubienica Dolny Śląsk

Szubienica w dolnośląskim lesie — ku pamięci żydowskich jeńców

Szubienica to konstrukcja służąca do wykonywania kary śmierci. Szubienice najczęściej były budowane z drewna, ale zdarzały się również budowle murowane. Odbieranie życia przez powieszenie to jeden z najbardziej leciwych sposobów karania za popełnione przestępstwa (albo jedynie czyny domniemane przez skazujących). Egzekucje były wielkim wydarzeniem w życiu lokalnych społeczności.

Nieszczęśników mających niebawem zawisnąć wlokło się w miejsce, gdzie szubienica była widoczna z daleka. Obraz wisielca miał przypominać innym, że łamanie prawa może doprowadzić do podzielenia losu ludzi ze świeżo skręconym karkiem. Szubienice stawiano więc na wzgórzach, wyniesieniach, pustych placach. Nie było potrzeby ukrywania egzekucji przed światem. Tyle teorii. Szubienica, którą odnaleźliśmy w lesie w miniony weekend to zupełnie inna historia. 

Szubienica Dolny Śląsk
Mój pies — Pan Frutkowski — na tropie opuszczonych miejsc na Dolnym Śląsku.

Moja matka jest szalona

Jak to jest z Waszymi mamami? Czy gdy przyjeżdżacie do domu po dłuższej nieobecności, to zastajecie tam kilka ciast do wyboru, sałatkę warzywną i niedawno polepione pierogi? Czy mamy od razu pytają o to, co niedawno wydarzyło się w Waszym życiu? A może potem zasiadacie przy kubku ciepłej herbaty i rozmawiacie o czymś neutralnym jak chociażby pogoda, albo plany remontowe na przyszły rok? Ja o takim scenariuszu mogę najwyżej pomarzyć. Jak tylko przekroczę próg średzkiego mieszkania, od razu zostaję zasypana nowymi rewelacjami:

„Ines! Wiem już gdzie są te francuskie groby pod Rzeczycą!”

„Ines! Mój znajomy mówi, że pod Szczepanowem jest szubienica! 

„Ines! A w lesie obok Zaboru to jest opuszczona pasterska osada!”

I tak od ponad dwudziestu lat. Jak nie włóczenie się po polach, to odkrywanie zamków i pałaców, włamywanie się do opuszczonych świątyń albo szukanie mogił pośrodku niczego. Potrafię rozpoznać zapach krypty z kilkudziesięciu metrów, a architekturę nagrobną stosowaną przez Niemców kilkadziesiąt lat temu mam w małym palcu. Nie to jednak jest najgorsze, że matka z takim zapałem tłucze się ze mną po dawnych nekropoliach, a to, że mi się to podoba! Jestem przekonana, że mój Daniel ma nas obie za wariatki, choć sam nigdy się do tego nie przyznaje. 

Tylko z moją matką jestem w stanie poważnie pokłócić się o rządy Fidela Castro i o pojęcie monarchii na świecie. Wymiany poglądów między nami bywają prawdziwie burzliwe, ale najgorzej jest wtedy, gdy ona się uprze, że jakieś miejsce zauważyła jako pierwsza. Tak było z tą nieszczęsną szubienicą. Szliśmy przez gęsty las, błoto lepiło się do butów, mama kazała mi szukać jakiegoś wzniesienia i zanim zdążyłam otworzyć usta, aby poinformować ją, że betonowa konstrukcja szubienicy znajduje się kilkanaście metrów od nas, ona już krzyczała: „Mam! Mam ją! Znalazłam ją! Byłam pierwsza!”. A jest skubana w swoich relacjach tak przekonująca, że jak powiem, że zobaczyłam ją kilka sekund wcześniej, to i tak mi nie uwierzycie. Wait! Może jednak obie jesteśmy szalone. 

Opuszczone miejsca
Moja mama i ja — wspólnie dzielimy wiele dziwacznych pasji 🙂

Mordowanie Żydów na Dolnym Śląsku

Ludzkość w trakcie ostatnich kilku wieków zaliczyła kilka istotnych porażek. Jedną z największych była II wojna światowa. Był to czas licznych tragedii, utraty człowieczeństwa, podejmowania złych decyzji i morderstw. Był to okres, gdy za największe przewinienia uznawano to, że ktoś urodził się w żydowskiej rodzinie. Żydzi byli winni bycia Żydami, bo jakiś gnojek u władzy uznał ich za niewygodnych. Często słyszę, że jestem zbyt wrażliwa i zbyt emocjonalnie podchodzę do wielu spraw. Może to nawet prawda, bo pisząc to jest mi wstyd, że naziści oddychali tym samym powietrzem, które ja dziś wdycham do swoich płuc. 

Ludobójstwo w państwie niemieckim było zakazane. Nie zachowały się praktycznie żadne dokumenty potwierdzające wydawanie wyroków przez Hitlera i jego przydupasów. Na tej podstawie niektórzy uważają, że masowe mordy Żydów to historyczna ściema, której celem było oczernienie gościa z niewyjściowym wąsem. Ja myślę, że hitlerowcy byli okrutni i przebiegli, ale nie brakowało im rozumu. Egzekucje odbywały się poza światem, poza zasięgiem ludzkiego wzroku. Ci którzy zostawali aby patrzeć, z całą pewnością już dawno pogrzebali resztki własnego człowieczeństwa. 

Szubienica, którą odnaleźliśmy w lesie pod Szczepanowem (powiat średzki, Dolny Śląsk) wyglądała dokładnie tak, jakby ktoś chciał ukryć to, co się na niej dokonywało. Konstrukcja otoczona była wałem, znajdowała się w lekkim zagłębieniu. Prowadząca do niej droga wcale nie była w pełni oczywista. Ot, zwyczajna leśna ścieżka wijąca się pośród starych drzew. Oczywiście kilkadziesiąt lat temu mogła prezentować się ona znacznie bardziej okazale, ale… drogi gruntowe z tego okresu o większym znaczeniu zachowały się do dziś, a ta konkretna nie. To o czymś świadczy. 

Betonowy prostokąt ma wysokość około 140 cm. Jest pusty wewnątrz, a na każdym z jego końców widoczne są ślady po obecności belek. To właśnie one tworzyły szkielet szubienicy, na którym umieszczano stryczki, a następnie wieszano skazańców. Wzdłuż betonowej ściany biegnie wgłębienie, gdzie najpewniej znajdowała się zapadnia. Mechanizm się zwalniał, karki zostawały skręcone, ciała pogrążone w drgawkach spadały do otworu wewnątrz betonowych ścian, a potem ktoś wyciągał je przez niewysokie drzwiczki. Tak to sobie wyobrażam. 

tajemniczy dolny śląsk
Pozostała jedynie dolna część konstrukcji szubienicy.

Skąd wiadomo, że tracono tam Żydów?

Na temat tego obiektu w sieci nie ma kompletnie nic poza tym, co napisała o nim moja rodzicielka. Skąd więc nasze przeświadczenie, że szubienica ta służyła odbieraniu życia jeńcom pochodzenia żydowskiego? Z opowieści lokalsów oczywiście. Czy informacje te dają sto procent pewności, że historia jest prawdziwa? Nie. Ale musicie wierzyć mi na słowo, tak jak wierzycie w to, że Ziemia jest okrągła — w końcu samodzielnie sprawdzić tego nie możecie. 

O szubienicy w lesie pod Szczepanowem moja mama dowiedziała się od swojego znajomego, który mieszka niedaleko tego miejsca. Gość opowiadał o obiekcie i wskazał do niego drogę. Dane były podane rzetelnie, bo tam trafiliśmy bez większego problemu. Kolega mamy twierdził, że konstrukcja służyła wieszaniu Żydów, a na pytanie skąd o tym wie, odpowiedział mniej więcej tak: „No bo wiem!” — z takimi argumentami się nie dyskutuje. 

Przyjrzyjmy się jednak faktom:

  1. Szubienica znajduje się w miejscu, które wskazuje o chęci ukrycia go przed osobami postronnymi;
  2. Konstrukcja jest betonowa, co raczej wyklucza, że jej postawnie mogłoby sięgać czasów średniowiecza;
  3. Najdalej półtora kilometra od szubienicy znajdował się Reichsarbeitsdienst (RAD), czyli Obóz Służby Pracy Rzeszy. Od miejsca, w którym stał ośrodek, biegnie prosta (tym razem wyraźnie widoczna droga) wprost do szubienicy, gdzie się urywa i przechodzi w leśną ścieżynkę. Dziwny zbieg okoliczności, prawda?
zbiorowa mogiła w lesie
Wiosną i latem obiektu praktycznie nie da się zauważyć.

Reichsarbeitsdienst było organizacją zrzeszającą młodzież niemiecką, której od małego kładziono do głowy to, jak wiele dobrego niesie ze sobą narodowy socjalizm, nazizm, rasizm i inne rewelacje głoszone przez Hitlera i jego zwolenników. Umysły młodych ludzi są bardzo chłonne, podatne na przyswajanie wiedzy i możliwość ich zniekształcenia. Człowieka można szybko zmienić w bestie, jeśli tylko pokieruje się nim w odpowiedzi sposób. Osoby odpowiedzialne za prowadzenie RAD nie były nikim innym niż podłymi manipulantami, choć po prawdzie dziś już nikt nie wie, pod jak silnym wpływem manipulacji były one same. 

Dzieci w Reichsarbeitsdienst brały udział w różnych projektach budowlanych. Uczono je wznoszenia wałów przeciwpowodziowych, dróg i innych czynności, które mogłyby przydać się w czasie wojny. Na początku udział w tym przedsięwzięciu był dobrowolny, ale szybko stał się obowiązkowy. Potem obniżono wiek uczestników i nakazano, aby również dziewczynki były wysyłane do RAD. Ośrodków było wiele, a jeden z nich znajdował się w lesie między Szczepanowem, a Brodnem. Na moje, to wcale wykluczone nie jest, że szubienica została wykonana przez dzieciaki mieszkające w obiekcie. Najstraszniejsze jest to, że równie prawdopodobnie brzmi opcja, że to właśnie one były odpowiedzialne za wieszanie skazańców. Czy można w bardziej wytrawny sposób łamać ludzkie sumienia i produkować potwory? 

Szubienica w lesie
W miejscu widocznego wgłębienia, prawdopodobnie znajdowała się zapadnia.

Nie zdradzę Wam dokładnej lokalizacji

Nigdy nie jestem zupełnie pewna, czy zatajanie lokalizacji obiektów przez zajawionych urbexowiczów jest fajne, czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony rozumiem, że jest to próba uniknięcia dewastacji tych miejsc, z drugiej (jako że ja dewastatorką nie jestem), strasznie mnie to drażni. Znalazłam jednak złoty środek! Moja mama 19 stycznia 2020 roku organizuje rajd Nieustannego Wędrowania. Podczas wycieczki przeprowadzi uczestników przez kilka ciekawych miejsc, w tym również zaprowadzi ich do opisanej szubienicy. Udział jest bezpłatny. Wystarczy dojechać do miasta Środa Śląska, zaopatrzyć się w kiełbaski lub cokolwiek innego, co chciałoby się upiec podczas finałowego ogniska i zarezerwować sobie jakieś 6 godzin. Liczba miejsc nie jest ograniczona! Chętnych odsyłam do Anety z Nieustannego Wędrowanie — kontaktujcie się przez wiadomość prywatną. 

Ines

Cześć, jestem Ines, Inessa, Sully — w zależności od okoliczności. Czasem mam depresję, często się wkurzam, a jak się czymś jaram, to robię to z zaangażowaniem pięcioletniej dziewczynki. Nie lubię wątróbki, nie zawsze postępuję w zgodzie z samą sobą i chcę polecieć do Bhutanu, zanim otworzą tam pierwszego McDonalds’a.