Muzyka

Muzyczne inspiracje: 5 klasyków wartych przypomnienia

W aucie włączam radio, w pracowni zestaw stereo, w sypialni dźwięk 5.1, a na spacerze zakładam słuchawki na uszy. Oczywiście nie zawsze, ale bardzo to lubię. Czasem nie wiem, czego chciałbym posłuchać, ale jeśli mam nastrój na coś spokojnego i melodyjnego, to ta lista zawsze spełnia swoją rolę perfekcyjnie.

Sting — Desert Rose

Ten utwór ma w sobie ogromną dynamikę. Został nagrany w 1999 roku, więc ma już dwie dekady za sobą, ale wciąż muzycznie się broni. Na teledysku świetny Jaguar S-Type (jeździłbym!), przemierzający pustynię Mojave. Singiel był wydany także na dwunastocalowym winylu…

Morcheeba — Otherwise

Uwielbiam trip hop, kiedyś płyty Dido bardzo często lądowały w moim odtwarzaczu CD. Dziś chcę cofnąć się do roku 2002, jest środek lata i premierę ma krążek „Charango”, czyli czwarty studyjny od Brytyjczyków pod sztandarem Morcheeba. Przy tym utworze można prawdziwie zakochać się w trip hopie.

Depeche Mode — It’s No Good

Mówią, że jeśli ktoś słucha Depeche, to depresja murowana. Może i tak, ale posłuchajcie tego brzmienia. W połowie lat dziewięćdziesiątych ta piosenka była genialna. Dziś też jest. A czarno-biały teledysk to prawdziwa sztuka zabawy obrazem, której i dziś twórcy nie muszą się wstydzić.

Lighthouse Family — High

Ten przyjemny głos czarnoskórego wokalisty otula ciepłem nawet w najzimniejszy dzień. Klasyk został zarejestrowany na krążku „Postcards from Heaven” w tym samym roku co It’s No Good (1997) i pomimo mocno popowego zacięcia, nie znudził się do dziś. Szkoda, że chłopaki już nie tworzą razem…

Norah Jones — Sunrise

Najmłodszy utwór w dzisiejszym zestawieniu pochodzi z 2004 roku. Premierem wtedy był Marek Belka (skutki podatkowe mamy o dziś), TVN nieśmiało wystartował z nowym kanałem TVN Style, a w internecie debiutowała platforma aukcyjna Świstak.pl. Dobry zestaw audio stereo i źródło w postaci płyty CD to bardzo dobry pomysł, jeśli chce się słuchać tej wokalistki.

Daniel

Pisarz, podróżnik, minimalista. Z sentymentu nie potrafi się pozbyć kilku rzeczy z własnego domu. Kiedyś miał dość bycia freelancerem i wpadł na sześć lat w sidła etatu, żeby teraz znów zostać wolnym strzelcem. Przed każdą wyprawą marudzi i szuka wymówek, ale w jej trakcie całym sobą chłonie każdą chwilę.